Druga część cyklu z Janem Morawskim w roli głównej nie rozczarowała. Lubię takie kryminały w stylu angielskim, gdzie akcja snuje się wolno, stopniowo odsłaniając przed czytelnikiem namiętności kłębiące się pod przykryciem utkanym z pozorów i kłamstw.
Już w pierwszej części cyklu (Zbrodnia w błękicie) Katarzyna Kwiatkowska pokazała, że potrafi stworzyć fabułę, w której nic nie jest oczywiste, a druga część to potwierdza. Podejrzani są właściwie wszyscy, a gdy już miałam pewność, że znam tożsamość sprawcy, nagły zwrot akcji obracał wniwecz całą mozolnie skonstruowaną teorię.
Akcja nie galopuje i nawet nie biegnie. Toczy się leniwie na wzór życia w starym dworku i jest to wielka zaleta książki, która nie opowiada przecież o czasach współczesnych. Kiedyś życie było spokojniejsze, nie miało tak oszałamiającego tempa jak obecnie i autorka świetnie to oddała.
Jestem zachwycona sposobem, w jaki Katarzyna Kwiatkowska przedstawiła ówczesne życie, a że temu życiu towarzyszy zbrodnia, moja dusza kryminalistki została w pełni usatysfakcjonowana.
Serdecznie polecam wszystkim miłośnikom kryminału retro.