Rok wydania: 2015
Powieść Szczęściarz Krzysztofa Golczaka zdobyła pierwsze miejsce w organizowanym przez Oficynę Wydawniczą RW2010 konkursie na powieść kryminalną i jest to laur całkowicie zasłużony, Szczęściarzbowiem to jeden z najbardziej udanych debiutów literackich, z jakimi miałam okazję się zapoznać.
Krzysztof Golczak napisał doskonale klasyczny kryminał. Dostajemy trupa, ekipę śledczą oraz podejrzanych i, co ważne, zamiast zmierzać do rozwiązania, zagadka z każdą chwilą robi się bardziej skomplikowana, wszystkie bowiem domysły okazują się błędne.
Autor od pierwszych zdań wprowadza nas w wartką akcję, pełną nieoczekiwanych zwrotów, plastyczne zaś opisy sprawiają, że uczestniczymy w zdarzeniach, a nie jedynie o nich czytamy. Podobnie dialogi, naturalne, realistyczne aż do bólu.
I ten właśnie realizm jest największym atutem powieści. Jestem pełna podziwu dla autora za dokonanie tak dokładnego researchu pracy policyjnej. Nigdy dotąd nie czytałam książki, która by do tego stopnia odzwierciedlała rzeczywiste działania policjantów prowadzących śledztwo, jak właśnie Szczęściarz.
Kolejnym atutem są bohaterowie. Mają wzloty i upadki, słabsze dni i przebłyski geniuszu, potrafią też niekiedy zachowywać się głupio i irracjonalnie. Nie są idealni. Są po prostu ludźmi.
Jedynym odnotowanym przeze mnie minusem jest pewna sztampowość w kreacji głównego bohatera.
Podkomisarz Jastrzębski został przedstawiony jako osobnik cyniczny, wypalony pracą, szukający ucieczki w alkoholu, a takich bohaterów spotykamy ostatnio w co drugiej powieści kryminalnej. Oczywiście obowiązkowo taka postać musi też mieć nieudane życie osobiste.
To jedno nieco mnie irytowało w Szczęściarzu, bo pomysł jest mocno ograny, przy czym mający niewiele wspólnego z rzeczywistością. W niej bowiem tacy policjanci wcale nie występują tak często, jakby to wynikało z lektury kryminałów.
Ten drobny mankament nie ma jednak wpływu na ogólny odbiór książki, ta bowiem jest naprawdę dobra. Warto poświęcić jej czas.