Życie z drugiej ręki
Anna Grzyb
Wydawnictwo: Szara Godzina
Rok wydania: 2015
Życie z drugiej ręki to debiut powieściowy Anny Grzyb, znanej blogerki i recenzentki. Tym razem stanęła po przeciwnej stronie barykady i zamiast oceniać, sama poddała się ocenie czytelników. To oni zdecydują, czy sprostała postawionemu przed sobą zadaniu.
Powieść opowiada o życiu w małym mieście na prowincji, z dala od wielkiego zgiełku i wielkich wydarzeń, a jej bohaterowie to zwyczajni ludzie zmagający się ze zwykłymi, codziennymi problemami.
Miasteczko Anny Grzyb jest dokładnie takie jak tysiące mu podobnych w różnych rejonach Polski. Życie towarzyskie kwitnie głównie w sklepie, gdzie codziennie spotykają się te same osoby, przekazując sobie najświeższe (nie zawsze prawdziwe) informacje o tym, kto zmarł, kto się urodził, a kogo zdradziła żona. Nie ma tutaj miejsca na anonimowość, wszyscy wiedzą wszystko o innych. A przynajmniej tak im się wydaje, najłatwiej bowiem jest oceniać na podstawie kilku powierzchownych obserwacji.
W takim właśnie miasteczku mieszka Anita – niepracująca matka dwóch córek, uważana przez inne kobiety za szczęściarę. „Nic nie musisz. Wstajesz, kiedy chcesz, gotujesz, jak ci się zachce, a jak znamy życie, to pewnie gotowe kupujesz. Nie pracujesz, nie musisz dwoić się i troić. Co ty masz w ogóle do roboty”? Tymczasem bohaterka wcale nie uważa, by należała do wybrańców losu i któregoś dnia postanawia odmienić swoje życie, by nie było już dłużej życiem z drugiej ręki.
Podobała mi się ta opowieść o małym miasteczku, z jego wszystkimi wadami i zaletami, przedstawiona prosto, bez upiększeń i górnolotnych słów. Polubiłam Anitę za jej dążenie do zmian, chęć działania, wydanie walki biernemu oczekiwaniu na zmiłowanie losu. Podobało mi się również to, że nie była to walka o wielkie cele, lecz o ubarwienie szarej rzeczywistości kolorami tęczy.
I podobał mi się język autorki, pięknie współgrający z poruszanym tematem. Anna Grzyb nie używa wymyślnych metafor i karkołomnych porównań, nie szafuje również komunałami. Zdania są doskonale wyważone, dokładnie oddające to, co autorka chciała nam przekazać.
To, czego mi w tej książce zabrakło, to emocje. Czytałam o nagłych zwrotach w życiu Anity… i nic. Nie poczułam tego, co powinnam była poczuć. Powinnam przeżywać wraz z Anitą gniew, dumę czy radość. Nie przeżyłam, przyjęłam jedynie do wiadomości, a tak nie powinno być.
Autor powinien umieć tak przedstawić wydarzenia, by czytelnik miał do dyspozycji coś więcej niż tylko suchą relację. Na tym polu Anna Grzyb może nie całkiem poległa, ale też nie odniosła zwycięstwa. Nazwałabym to remisem ze wskazaniem na przeciwnika.
Z opisu na okładce dowiedziałam się, że autorka pisze kolejną powieść. Ufam, że przy jej lekturze doświadczę tych uczuć, które ominęły mnie przy Życiu z drugiej ręki. Wszak wszyscy uczymy się na błędach.
Książkę polecam wszystkim lubiącym spokojne opowieści bez spektakularnych akcji i wielkich dramatów. Książki o codzienności, która przecież również warta jest uwagi, bo to właśnie z niej składa się nasze życie.
Zapowiada się przyjemnie, chętnie sięgnę po tą książę 🙂