Denar dla Szczurołapa – Aleksander R. Michalak

Denar dla szczurołapa

 

Wydawnictwo: Replika

Rok wydania: 2018
 
Denar dla Szczurołapa” to książka, którą musiałam przeczytać, gdyż legenda o Szczurołapie z Hameln zawsze mnie fascynowała. Przyznam też, że całym sercem jestem po stronie Szczurołapa. Należy zawsze dotrzymywać umów, niezależnie od tego, czego dotyczą.
Profesor Gabor Horthy ma zamiar rozwiązać zagadkę Flecisty z Hameln. Horthy nie jest zwykłym, typowym naukowcem, studiującym zakurzone annały gdzieś w piwnicznych archiwach bibliotek i uniwersytetów. On, podobnie jak jego przyjaciele, jest człowiekiem czynu, niestroniącym od ryzyka czy rozwiązań siłowych, przy tym nie zwykł się poddawać. 
 
Tym razem jednak jest tego bliski, im dalej bowiem zagłębia się w historię Szczurołapa, tym więcej zagadek napotyka na swojej drodze. I nie tylko zagadek. W pewnej chwili pojmuje, że zagrożone jest jego życie, a także życie bliskich mu osób i zastanawia się, czy istnieje bezpieczny sposób zerwania umowy ze Złym. Tylko czy na pewno ze Złym zawarł niekorzystną dla siebie umowę?
Horthy zamknął komputer i w pokoju zrobiło się całkiem ciemno.
Grajek w legendzie wrócił po dzieci pod straszliwą postacią myśliwego… Horthyemu przyszły na myśl słowa z nagrobka Erdmanna: „Strzeż się sideł myśliwego i zarazy…”
Początkowo akcja książki wydała mi się niezbyt porywająca, na szczęście lubię takie wolno snujące się historię. Czytałam więc dalej, podziwiając nie tylko ogromną wiedzę autora, ale także jego umiejętność „sprzedania” tej wiedzy czytelnikowi. Przedstawienia jej w taki sposób, by nie znudziła i nie przytłoczyła odbiorcy swoim ogromem, ale zaciekawiła i zachęciła do sięgnięcia po więcej.
    Po dosyć statycznym początku akcja książki się rozkręca, nabiera przyspieszenia, by od mniej więcej połowy biec w ostrym tempie. Zatem ci, którzy lubią czytanie „na zapartym oddechu”, także mogą poczuć się usatysfakcjonowani.
Legendę o Fleciście z Hameln autor przedstawia tak realistycznie, że wsłuchując się w nocne odgłosy za oknem miałam wrażenie, że po moim ogrodzie spacerują szczury. Na szczęście darzę te stworzonka wielką sympatią, więc obyło się bez paniki.
W piwnicy było całkiem cicho. Wydało mu się, że czuje jakiś nieprzyjemny odór, przypominający smród palonych włosów i fekaliów, i słyszy ciche słowo: „umowa”. Znów poczuł dreszcze na ciele. Rozejrzał się, starając się opanować emocje. W tym momencie prawie życzył sobie stanąć twarzą w twarz z namacalnym przeciwnikiem. Po tym nie było jednak nigdzie ani śladu. „Może jednak dostał się jakoś tutaj szczur i biegając po piwnicy, nadepnął przycisk kolejki. Słysząc moje kroki, ukrył się w jakimś kącie. Rozejrzę się za nim jutro podczas dnia” – pomyślał, ale wciąż czuł nieprzyjemne mrowienie.
Pan Michalak w ogóle ma talent do tworzenia realistycznych opisów, przez co z łatwością można zwizualizować sobie w wyobraźni kluczowe sceny. To wielki plus dla książki, gdy jej fabuła „ożywa” w głowie czytelnika. Zwłaszcza wtedy, gdy owa fabuła jest tak bardzo fascynująca, jak ta osnuta na starej legendzie powieść.
Jeśli jednak niespodziewanie usłyszycie dźwięk fletu, zróbcie szybko rachunek sumienia. Czy dotrzymaliście warunków wszystkich umów? Bo kto wie, czy Flecista nie zagrał właśnie dla Was?
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Replika.

Leave a Reply