Muzyka twojej duszy
Autor: Agnieszka Lis
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2019
Gdy sięgam po książkę Agnieszki Lis, dobrze wiem, że zostanę „przeczołgana” psychicznie. Tak też się stało, gdy czytałam jej najnowsze dzieło. Zgodnie ze swoim tytułem „Muzyka twojej duszy” nie dotyka tylko powierzchownych uczuć, lecz sięga tych ukrytych w najdalszych zakamarkach duszy.
Po tragedii, jaka go spotkała, Igor nie potrafi odnaleźć się w życiu. Właściwie tylko dryfuje niczym okręt pozbawiony steru, bez większego zaangażowania spełniając oczekiwania rodziców. Sam nie ma już żadnych pragnień.
Tak jest do czasu, gdy znów odżywa w nim pasja fotografowania. To dzięki niej wydobywa się z kokonu zobojętnienia i podejmuje próbę zrealizowania dawnych planów. Wyjeżdża na studia i tam, w obcym mieście pełnym obcych ludzi poznaje Elżbietę. Różniąca się od niego pod każdym względem dziewczyna wkrótce staje się dla niego kimś najważniejszym w życiu. Teraz ona jest jego pragnieniem i jego obsesją.
Igor kocha Elżbietę bezgranicznie i panicznie boi się, że ją utraci. Kiedyś już stracił ukochaną osobę i nie zamierza dopuścić, by znów tak się stało. Gdyby mógł, zamknąłby Elżbietę w złotej klatce, by nie musieć drżeć z obawy, że ktoś lub coś może mu ją odebrać. Przede wszystkim stara się usunąć z drogi swoją największa rywalkę – muzykę.
Największą miłością Isabel jest muzyka. To jej kobieta podporządkowała swoje życie i to dla niej jest w stanie zrezygnować ze wszystkiego. Isabel unika ludzi. Wie, że mało kto potrafiłby zrozumieć jej pasję. Nie chce na nużące ją rozmowy poświęcać czasu, woli oddać go muzyce, która jest bardzo wymagającą panią.
„– Jeśli chcesz grać, musisz ćwiczyć codziennie – kontynuowała. – Dzień bez instrumentu to katastrofa. Jeden dzień bez ćwiczenia nie oznacza braku postępu. To cofanie się!”
Isabel sama zbudowała złotą klatkę i dobrowolnie się w niej zamknęła, za towarzystwo mając tylko zakochanego w niej Manuela i ukochaną muzykę.
„Muzyka twojej duszy” jest powieścią pisaną nutami. Taka była moja pierwsza myśl, gdy zaczęłam czytać. Z każdej niemal strony tchnie miłością autorki do muzyki, dzięki czemu nawet największy muzyczny laik nie poczuje się przytłoczony opisami utworów, ćwiczeń i koncertów. To wielki plus tej książki.
Drugim plusem są bohaterowie, skonstruowani tak, że nawet postacie epizodyczne mają odrębne rysy, wyróżniające ich spośród innych. W dodatku każda z nich ma swoją własną historię i zawarte w niej małe lub większe dramaty.
Agnieszka Lis w kilku zdaniach potrafiła oddać rozterki rodziców Igora – ludzi stanowiących sól tej ziemi i nieumiejących zrozumieć syna, pragnącego dosięgnąć gwiazd.
W kilku zaledwie akapitach ukazała tragedię człowieka, który mógłby osiągnąć szczyty, gdyby nie choroba alkoholowa, pokonująca go każdego dnia aż do ostatecznego zwycięstwa.
Narracja książki to całkiem osobna historia. Tego tekstu się nie czyta, lecz się przez niego płynie, czasem wartko i niespokojnie, czasem znów powoli niczym łódka wpływająca na uśpione wody cichej zatoki. A gdyby przyrównać tę książkę do muzyki, to odbieram ją jak Va, pensieroz opery Nabucco Giuseppe Verdiego w wykonaniu chóru, przechodzącego od nientedo fortissimo.
Mam wrażenie, że książce tej Agnieszka Lis oddała kawałek swojej duszy, tak jak oddała go muzyce. Dlatego koniecznie musicie ją przeczytać.
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Piękna recenzja. Dzięki.
Dziękuję, ale to książka jest piękna. Wtedy słowa same płyną. 🙂
Bardzo chciałabym ją przeczytać. Dopiero w planach zakupu…
Piękna książka, polecam 🙂