Odzyskane dzieciństwo – Zuzanna Arczyńska

 

Odzyskane dzieciństwo

 

Wydawnictwo: Szara Godzina

 

Rok wydania: 2018 

 

 

 

Odzyskane dzieciństwo“ Zuzanny Arczyńskiej nie jest łatwą książką. Powieść ta porusza zbyt wiele trudnych tematów, by mogła stanowić czytadełko do poduszki.
Dzieciństwo na ogół kojarzy nam się pozytywnie. Jest nawet takie utarte powiedzenie: „beztroskie dzieciństwo”, z którym nigdy jakoś nie mogłam się zgodzić. Bo przecież dzieci mają troski i coś, co nam, dorosłym, wydaje się niewartym nawet wzmianki, w ich dziecięcych serduszkach urasta do rangi tragedii. Tym bardziej trudno mówić o beztroskim dzieciństwie w przypadku dzieci pozbawionych rodziny lub dzieci zaniedbywanych, pozostawianych samym sobie albo, co najgorsze, dzieci, wobec których stosowana jest przemoc.
Książka „Odzyskane dzieciństwo” opowiada o takich właśnie dzieciach – skrzywdzonych przez los i przez ludzi, samotnych w swoim cierpieniu, pozbawionych nadziei. To nie jest ładna bajka, a Zuzanna Arczyńska nie zrobiła nic, by złagodzić ten obraz. I za to właśnie należą jej się wielkie brawa. 
 
Autorka nie próbowała niczego retuszować, żeby było ładnie, dlatego ładnie nie jest. Jest za to cierpienie młodych istot, jest ich ogromna tęsknota za normalnością, są ich marzenia o zwykłym domu, w którym znalazłoby się miejsce i dla nich.
Zuzanna pozwoliła, by marzenia jej książkowych bohaterów się spełniły. Dała im nadzieję i dała mi im miłość, gdy na drodze postawiła im cudownych ludzi o sercach tak wielkich, że objęły miłością ich wszystkich i jeszcze zostało w nich miejsce na uczucie dla innych, także potrzebujących pomocy.

Jak wspomniałam w pierwszym akapicie, ze względu na tematykę „Odzyskane dzieciństwo” nie jest książką łatwą. Nie jest taką również ze względu na mnogość występujących w niej postaci, co mniej wytrawnych czytelników może dezorientować. Mimo wszystko radziłabym się nie zniechęcać, gdyż powieść warta jest tego, by zamiast „połknąć i zapomnieć”, jak to dzieje się w przypadku lekkiej lektury, poświęcić więcej czasu na przeczytanie i chociaż kilka chwil refleksji.
Zuza, dziękuję Ci za tę książkę. Ta to, że niczego nie wygładziłaś, że pokazałaś brutalną rzeczywistość bez upiększeń. Za język, momentami szorstki i wulgarny, a przez to autentyczny. I za przesłanie, że nawet największy koszmar może się skończyć, jeśli tylko znajdą się ludzie prawdziwie dobrzy, którzy ponad swoją wygodę i komfort psychiczny postawią chęć pomocy.

Ten post ma 2 komentarzy

Leave a Reply